niedziela, 11 września 2016

"Sidney Chambers. Cień śmierci" James Runcie

Lubię najpierw przeczytać książkę, a później obejrzeć film lub serial. W tym przypadku stało się jednak inaczej. Pierwszy by uroczy brytyjski serial, a dopiero później równie urocza i sympatyczna książka, która powinna spodobać się każdemu miłośnikowi cosy mysteries.

 Znalezione obrazy dla zapytania sidney chambers. cień śmierci

Sidney Chambers to trzydziestoletni ksiądz kanonik, który swojemu urokowi osobistemu, inteligencji i znajomościom w wyższych sferach zawdzięcza ciepłą posadkę na plebanii w Grantchester. Sidney to młody ksiądz, zaangażowany w życie swoich parafian. Podejrzana śmierć notariusza sprawia, że Chambers przeprowadza prywatne śledztwo, w które wciąga swego przyjaciela inspektora Keatinga. Z biegiem czasu Sidney co raz częściej angażuje się w kryminalne sprawy swoich parafian m.in zabójstwo córki właściciela klubu jazzowego, zaginięcie pierścionka zaręczynowego i cennego obrazu Holbeina. W śledztwach, oprócz inspektora, wspierają go - pewna siebie przyjaciółka Amanda, wikariusz Leonard i zgryźliwa Pani Maguire.

"Sidney Chambers. Cień śmierci" to zbiór sześciu opowiadań, których głównym bohaterem jest młody ksiądz kanonik, który chcąc nie chcąc, rozwiązuje kolejne zagadki kryminalne. Akcja książki toczy się w latach 50 XX wieku, kiedy wciąż jeszcze świeże są wspomnienia są o II wojnie światowej, homoseksualizm jest karany więzieniem, a jazz zdobywa co raz więcej miłośników. Sidney to młody i dość nowoczesny ksiądz, który bardzo chciałby skupić się na pomaganiu wiernym ze swojej parafii. Niestety w pozornie spokojnym Grantchester wciąż dzieje się źle, a Sidney, raz po raz, wciągany jest w śledztwa.

Oprócz sympatycznego kanonika mamy też plejadę interesujących postaci, wśród których błyszczy szczególnie pani Maguire, która swoimi uwagami nie raz mnie rozbawiła. Same sprawy są dość ciekawe i choć rozwiązania niektórych opowiadań znałam z serialu, książkę Jamesa Runciego przeczytałam z przyjemnością. Nie jest to może porywająca lektura, gdzie akcja pędzi na łeb na szyję, ale raczej książka przy której można mile spędzić czas.

Serdecznie polecam też serial Grantchester, który bardzo mnie ujął :)

Za książkę dziękuję wydawnictwu Marginesy.

8 komentarzy:

  1. Przyznam, że nie ciągnie mnie mimo wszystko :) Ale fajnie, że po obejrzeniu serialu książka Cię nie zawiodła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka bardzo mi się podobała, jedną z mocnych stron fabuł Runciego są wyraziste postaci. Także te drugoplanowe.
    Planuję obejrzeć serial.
    pozdrawiam
    tommy z samotni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie polecam serial. Postacie drugoplanowe są tam rozpisane jeszcze lepiej :)

      Pozdrawiam

      Usuń
  3. W tym przypadku chyba wolałabym serial, jakoś mam takie przeczucie, że taka spokojna, ale ciekawa historia lepiej sprawdzi się na ekranie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serial pozwala się fajnie rozwinąć postaciom drugoplanowym także przeczucie Cię nie myli :)

      Usuń
  4. Może w wolniejszej chwili się na nią skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi tak średnio przypadła do gustu (chociaż zapowiadało się bardzo ciekawie). Muszę dać jeszcze szansę serialowi ;)

    OdpowiedzUsuń